Kolega artysta mnie stopował…, że za wcześnie wybieram się na duży format. A ja chciałam tak na prawdziwo! Kręcą mnie tylko duże formaty, więc nie odmówię sobie. Poza tym nie lubię prób i wprawek. Skok na głęboką wodę, o to mi zawsze chodzi.
I tu jest coś do przemyślenia… czy duży obraz się składa z małych przestrzeni połączonych ze sobą czy mam wybrać z tego małego formatu „coś” i to przeskalować? Czyli przeskalować narzędzia i motywy? No cóż. Nie wiem. Jeszcze nie wiem.
Tak powstał obraz skomponowany z detali, pól, kolorów. Skomponowany, ponieważ starałam się uzyskać spójność poszczególnych elementów. Można go studiować z bardzo bliska wchodząc w głębsze warstwy lub z daleka chłonąć przenikanie się koloru.
Czyżby color filed painting? Nie bardzo mi pasuje, że wchodzę na teren Marka Rothko – zbyt go cenię – a to on jest uważany za jednego z ważniejszych przedstawicieli tego nurtu. Clyfford Still (zachwyca)? Marzenia!
Nie, póki co nie wpisuje się w żaden nurt. Tak jest lepiej, porównania nie pomagają, wręcz przeciwnie, mogą zaszkodzić.