Początkiem, wyjściem do tworzenia jest dla mnie zawsze informel znany też jako abstrakcyjny ekspresjonizm. Czyli bardzo intuicyjne, spontaniczne i szybkie wyjście – to trwa minuty. Mistrz niemieckiego informelu, Karl Otto Goetz mawiał do swoich uczniów – „żadna rzecz, żadna myśl! Maluj szybko, tak szybko jak tylko potrafisz – wówczas coś z tego będzie”. Tak to właśnie jest. Po tej fazie wstępu następuje długie kontemplowanie i wydobywanie z tego krótkiego przecież aktu ekspresyjnego stworzenia całkowicie wystudiowanego finiszu. Te kontemplacje trwają tak długo, czasem wiele dni, aż po procesie intelektualnego wysiłku związanego z dostosowaniem obrazu do mojej pobudzonej wyobraźni następuje rodzaj stagnacji i wysycenia tematu. Potrzebuję aktu agresji, dynamicznego zamachu na tę przeintelektualizowaną wizję. Przywracam dziełu nieformalną dzikość. Może tak właśnie pracował Antonio Tapies? Przyglądam się fotografiom Tapiesa przy pracy, obserwuję jego skupienie, jego kontemplację… w zasadzie to on głównie siedzi i kontempluje. Co jakiś czas zapewne stawiał znak, kładł plamę… i znów przemyśliwał. Możliwe, że ja go tak interpretuję poprzez własne zachowania. Czasami tylko idę do pracowni „pogapić” się na pracę. Nie maluję. Po prostu siedzę i patrzę.